wtorek, 15 października 2013
Rozdział 6 "Myślałam dużo, a i tak nic nie pomogło"
Siedziałam na kanapie z głową opartą o ramie mojego chłopaka. On przeskakiwał z kanału na kanał w telewizorze, a ja starałam się wpatrzeć w ekran i niczym nie myśleć. Nie mogłam. Dobrze pamiętam sytuację z przed kilku dni. Nic się w sumie nie stało, ale to nie zmienia faktu, że nadal się boję. Nie mam pewności, że się zmienił. Może nadal taki jest? A te przeprosiny były tylko po to, żebym mu wybaczyła i ponownie zaufała, a on mógłby znowu mnie ranić? Boję się tego. Boje się przeszłości, wspomnień, boję się jego... To dziwne, że jednej chwili jestem radosna i szczęśliwa z życia, a zaraz jestem kłębkiem nerwów. Louis i chłopaki są jedynym powodem, dla którego jeszcze tu jestem. Od miesięcy walczę z tym, żeby przestać, ale nie mogę. Marta nic nie wie. Nikt nie ma o tym pojęcia. Mimo, że blizny na moim nadgarstku są już prawie nie widoczne nadal zasłaniam je bransoletkami. Boję się, że ktoś się ich dopatrzy. Nie powiedziałam nawet nic Louisowi. Nie chcę go stracić. Tylko on szczerze mnie pokochał, a ja chcę to przerwać. Dla niego. On i wszyscy myślą, że boję się tylko Patryka i nic więcej. Boję się wielu innych rzeczy, jednak ukrywam to. Nie chcę przystwarzać mojej siostrze problemów, ani nikomu.
-Louu... - powiedziałam.
-Tak, kochanie? - spytał słodko, ale z troską. Skąd on do cholery wiedział, że ja się czymś martwię?!
-Obiecujesz, że nigdy mnie nie zostawisz?
-Obiecuję - szepnął i delikatnie mnie pocałował.
-No normalnie para idealna - usłyszeliśmy głos Horana. Louis odwrócił się, a tam w progu stał Blondynek. Uśmiechał się jak głupi do sera. Może to nie najlepszy przykład, bo raz to na serio się do sera uśmiechał.
-W jednym przeszkodził nam Hazza, a teraz ty. Uwzięliście się czy co? - powiedział Lou. Jak on się słodko denerwuje. I ja się pytam: I jak tu go nie kochać?
-No przepraszam, ale skąd ja mogłem wiedzieć? - udał oburzonego, ale chwilę potem się debil roześmiał.
Chwilę potem do salonu wparował Zayn, a za nim reszta człowieków. No to chyba nici z naszych dzisiejszych planów.
-Siema, ludki - odezwał się Malik.
-Elo. Nie, żeby coś, ale lepszego momentu to nie mogliście wybrać? - spytałam go.
-No co? Aaa... dobra, chyba czaję - co za debil z niego. Czyli między nami już wszystko okej.
-Możecie se pójść? - spytałam z nadzieją, że jednak pójdą.
-Ja się teraz pocałujecie to tak - powiedział Niall.
-Głowa cię boli? Tutaj przy was?
-Wiedzieliśmy, że przy nas nie będziecie chcieli, dlatego nie pójdziemy - odparł zadowolony.
-Lou, zrobimy to dla świętego spokoju? - popatrzyłam na mojego chłopaka. On tylko lekko się uśmiechnął.
-Nie ważne gdzie, nie ważne przy kim, ważne, że z tobą - odpowiedział i przybliżył się do mnie. Chwilę potem złączyliśmy się w delikatnym, ale namiętnym pocałunku. Podczas tego usłyszeliśmy tylko "Ooooo..." ze strony chłopaków. Na serio aż tak ich to cieszy? Trochę minie, zanim ich ogarnę. Ale wątpię, że to się stanie. To są przecież debile.
-Yhhh... No to won - powiedziałam patrząc na Horana z zadowoleniem.
-No dobra. Dajmy im chłopaki trochę prywatności - poruszył brwiami, a ja spojrzałam na niego jak na idiotę. Wyszli i wreszcie zostaliśmy sami.
-No to co robimy? - spytałam.
-Nie wiem. Może to? - powiedział i zaczął mnie całować. Były to delikatne pocałunki, które przeradzały się w coraz bardziej namiętne. Chwilę potem już leżałam na kanapie pod Louisem. Tą chwilę rozkoszy musiał jednak przerwać mój telefon. Wzięłam go do ręki, podczas kiedy Louis ciągle mnie całował. Odrzuciłam rozmowę. Nie patrzyłam nawet, kto dzwonił. Rzuciłam telefon za siebie, całkowicie oddając się Louisowi. Usłyszałam śmiechy wszystkich i zamykanie drzwi. Louis wziął mnie na ręce i zaniósł na górę. Poszliśmy od jego pokoju, a on zamknął drzwi. Dalej już chyba każdy potrafi dowiedzieć się, jaki był dalszy ciąg tej sytuacji.
_____________________________
Loooooooooooooool co ja na końcu napisałam xd Nie wiem kiedy następny, ale już za nie długo. Komentarze pliiiiiiiiiiiis <3
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz