piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział 6 "Czarna jednak nie zawsze wredna"

Obudził mnie niemały ból głowy. Każdy może się domyślać, jaka była jego przyczyna. Tylko bez komentarza proszę. Chłopaki są już w domu. Poznałam to oczywiście po śmiechach i szlochaniu Harry'ego, że ktoś ukradł mu jego ukochany kocyk z kotami. Stwierdziłam, że po co ja będę leżeć, nie chce mi się. Ostatnio jak już się obudzę, to wstaję. Tak było i tam razem. Powoli i bezszelestnie wyszłam z objęć Louisa i pozbierałam ubrania z podłogi. Włożyłam na siebie moją bieliznę i dżinsy, natomiast koszulę postanowiłam podebrać Louisowi. Jego ubrania położyłam na fotelu pod ścianą i weszłam do łazienki, znajdującej się na korytarzu. Wyczesałam włosy i związałam je w luźnego koka, żeby nie opadały mi na twarz. Po tym krótkim ogarnięciu się skierowałam swoje zwłoki do salonu, w której, jak miałam nadzieję, zastanę chłopaków. Nie myliłam się i tym razem. Niall grzebał coś w komórce, Harry udawał urażonego i obrażonego i oskarżał blondyna o kradzież jego kocyka, Liam robił coś na laptopie, podajże czegoś szukał, a ja nie znałam tej strony, a Zayn siedział na podłodze i bawił się z Rustym, jego siostra miała przywieźć go jakiś czas temu na jakiś okres czasu. Weszłam do pomieszczenia i usiadłam obok Loczka.
-I jak, udany dzień? - powiedział Harry poruszając brwiami w górę i w dół.
-Wal się - odpowiedziałam krótko i walnęłam go w ten pusty łeb, w którym według legendy, znajduje się organ, zwany mózgiem.
-Harry, znajdź sobie dziewczynę. Przyda ci się - skomentował Liam, śmiejąc się pod nosem.
-Marta chyba nikogo nie ma, piszesz się? - spytałam, robiąc minę "myśliciela".
-Czerwone są szalone - powiedział z niezmienną miną.
-Ajajaj, i pomyśleć, że ty za dwa miesiące będziesz miał 20 lat - Liaś niby taki grzeczny i w ogóle, a jak przyjdzie co do czego to wrzuty ma niezłe. -A ty, gdzie masz Louisa? - to skierował oczywiście do mnie.
-Śpi. Chyba
Nikt nic w tej sprawie nie odpowiedział, chyba że Louis, który kilka sekund potem stał w progu drzwi.
-No to już wiem, kto mi ukradł koszulę - powiedział w moją stronę uśmiechając się.
-A już myślałam, że nikt się nie domyśli. Biedna ja
-Złodziej nam tutaj rośnie, nieładnie Marcelka, nieładnie - powiedział Niall, "grożąc" mi palcem.
-Grozisz mi?
-Tak
-I jeszcze grozi w dodatku. Kto ją tak wychował?
-Ty
Wszyscy w brecht. Louis usiadł obok i objął mnie ramieniem. Przybliżyłam się do niego opierając się głową o jego ramię. Harry o mało co nie spadł z fotela ze śmiechu. I kto tu jest nienormalny?
-A tak swoją drogą to mam informację dla was - zaczął Payne. - Przed chwilą napisał do mnie Nathan, ma zamiar zrobić nam wjazd na chatę. Ale nie sam - chwila ciszy i napięcia.
-No weź mów bo się zesram - powiedział ze znudzeniem Hazza.
-Przychodzi ze swoją dziewczyną. Tak Harry, z dziewczyną. Ma na imię Katniss. Sądzę, że Marcelą się polubią - uśmiechnął się do mnie.
-Katniss? Ładne imię, kojarzy mi się z kotem
-A kiedy mamy się ich spodziewać? - zapytał Zayn.
-Czekaj, zapytam - napisał na czymś tam do niejakiego Nathana, i chwilę potem dał nam odpowiedź:
-Za godzinę
-Say what?
-Idź się lepiej ogarnij bo się nie wyrobisz - powiedział powracając do swojego poprzedniego zajęcia.
Głośno westchnęłam i opadłam na kanapę. No to ja chyba pójdę za jego przykładem i też się ogarnę. Niby nic w swoim wyglądzie nie zmieniłam, a zajęło mi to 40 minut. Ogółem wyglądałam tak:



***
No to jeszcze 20 minut, albo i krócej. Słychać dzwonek do drzwi. O, czyżby to już ta godzina? Zmobilizowałam Louisa i zeszliśmy na dół do salonu, gdzie siedzieli już Zayn, Niall i Harry, Liam natomiast poszedł otworzyć drzwi. Chwilę po tym jak wyszedł było słychać jakiś męski i damski głos oraz Liama. Niedługo potem do salonu weszła brunetka, a za nią jakiś chłopak, był to Nathan i Katniss. Dziewczyna była średniego wzrostu brunetką o zielonych oczach i ładnych blond końcówkach. A wyglądała tak:


-Hej, chłopaki. Oooo, widzę mamy tutaj jeszcze niewiastę - powiedział Nathan. Serio, niewiastę? A dostałeś kiedyś kopa z laczka?
-Miło poznać, Marcela jestem - uśmiechnęłam się do niego moim słynnym uśmieszkiem.
-Nathan - zrobił to samo i przedstawił swoją dziewczynę. A raczej chciał.
-Kochanie, nie wiem czy wiesz, ale jestem już duża i umiem się przedstawić - uśmiechnęła się do niego lekko, a on ulegając jej wdziękom "pozwolił" się przedstawić.
-Jestem Katniss, miło mi poznać - powiedziała z serdecznym uśmiechem, a chłopaki zaczęli się przedstawiać. Nie znała nikogo, nawet Liama, a to był dobry kumpel Nathana.
-Dziewczęta,mamy chwilę do pogadania, czy poczujecie się urażone, jeśli was na chwilę przeprosimy? - powiedział jak zawsze z nienagannymi manierami Liam. Uwielbiam, kiedy mówi takimi starymi słowami. Można się nieźle pośmiać.
-Ja nie, zależy, jak Marcela - odwróciła się do mnie z ładnym uśmiechem na twarzy. Wydaje się bardzo miła.
-Ja też nie - oddałam jej uśmiech i poszłyśmy na górę do mojego pokoju, przy okazji oprowadziłam ją trochę po domu. Weszłyśmy do mojego pokoju.
-Długo tu mieszkasz? - zapytała rozglądając się po pokoju.
-Nie, dosłownie kilka dni. Już się do tych debili przyzwyczaiłam - odpowiedziałam.
Gadałyśmy całkiem sporo, cały czas. O głupotach, chłopakach, przystojnych piłkarzach itd itp. Była bardzo miła, pierwsze wrażenie okazało się trafne.
-Wiesz co? Czarna jednak nie zawsze wredna - powiedziała.
-A brunetka nie zawsze chamska - obie się roześmiałyśmy. Gadałyśmy o wszystkim, mogłam przy niej być po prostu sobą i nie przejmować się, jeśli powiem coś nie tak. Była bardzo wyrozumiała.
-Ty masz kogoś? - spytała.
-Kojarzysz tego gościa w białej koszulce w paski i szelkami? To mój
-No no, niezły. Ty lepiej uważaj, bo któraś ci go w końcu poderwie - zaśmiała się, a ja po niej.
-Nie sądzę, ze mną się nie zadziera. Szczególnie kiedy chodzi o chłopaka
-I tak ma być
Gadałyśmy jeszcze około pół godziny, po tym czasie przyszedł do nas Nathan.
-Kotku, idziemy już
-Masz mój numer, zgadamy się kiedyś? - spytała, gdy podała mi swój numer na kartce.
-Pewnie - odpowiedziałam.
Wyszła z pokoju, a dalej już z domu. Fajnie się z nią gadało. Co? Przesiedziałyśmy u mnie w pokoju 3 godziny? Coś przeczuwam, że chłopaki mieli to na celu.
-I co, fajnie było? - spytał Louis, gdy wszedł do pomieszczenia.
-Ano nie narzekam
Była 21. Jak tyle się gadało to człowiek robi się zmęczony. Wykonałam wieczorną toaletę i położyłam się do łóżka, a obok mnie Louis.
_____________________________________
Hejka miśki, już jestem <3 Klaudia, w końcu się doczekałaś <3 Przepraszam, że tak długo, ale nie miałam weny, ale teraz już jest. Kolejny pojawi się za tydzień. Kocham was, a ciebie Klaudia w szczególności <3

2 komentarze:

  1. awwwwwww<3 Się doczekałam w końcu...miałam niezły polew z przyczyn prywatnych,no bo to ja,ale rozdział THE BEST☻Weny kochanie i do NEXT'A♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Też Cię kocham <3 A teraz idę zrobię sobie śniadanko, piszę 4 rozdział na drugiego bloga i następny na tego for you ;) <3

    OdpowiedzUsuń